Co w życiu lubię najbardziej? Chyba zmienność. Zmieniamy się, wszystko się wokół zmienia. Życie przynosi coraz to nowe niespodzianki i weryfikuje nasze priorytety. Mam wrażenie, że ta rzeczywistość, ta codzienność to ciągła zabawa. Nigdy też do życia nie podchodziłam poważnie, czasami słono za to płaciłam… ale wierzcie mi, opłaca się. Bo życie to zabawa, no, wiem, że ryzykowna, ale, kiedy podchodzimy do niego z ufnością dziecka, wszystko jest możliwe. Bo jeśli nawet, ktoś powie, że to się nie uda, to i tak wierzę, że to są tylko i wyłącznie jego teorie, nie moje.
A tak naprawdę co przynosi ryzyko? Strach przed porażką, strach popełnienia błędu. Myślę, że nie powinniśmy bać się błędów, nie powinniśmy się maskować. Błędy zazwyczaj są łatwiejsze do wybaczenia niż środki jakie stosujemy do ich zatuszowania.
Ale miałam pisać o zmienności 🙂
Pory roku. Każda wymaga od nas innej energii, innej aktywności. I innego pożywienia. Jeżeli zauważyliście, to moje przepisy są zupełnie zgodne z tym, co rośnie w obecnym czasie na ogrodach, polach w Polsce. Poza małymi wyjątkami staram się jeść to, co urodzi mi ziemia. Wiem, nie każdy z Was ma ogródek, ale to nie istotne. Na targach rolnicy sprzedają właśnie to, co w danym momencie zbierają z pól.
Wiosna przynosi radość narodzin, budzi w nas chęć do zmian, radość życia. Wiosna to nowy początek. Nagle wszystko staje się łatwiejsze, jesteśmy rozbudzeni przez ostrzejsze promienie słońca, wszystko staje się możliwe. Szczęście jest teraz głębsze, a entuzjazm wraz z dłuższym dniem wzrasta. Nie sposób zatrzymać przyrody, rośliny, po drzemce zimowej prześcigają się w wegetacji, jakaś tajemnicza siła pcha je ku górze, pobudza do wzrostu.
To czas aby wstawać wraz ze słońcem i udawać się na żwawe spacery, aktywność jest wznoszącą energią i odzwierciedla naturę wiosny. W zieleni młodych roślin znajdziemy wszelkie dobrodziejstwa, które tworzy natura: mniszek, pokrzywa oraz inne zioła oczyszczą nasz organizm z zimowego zastoju. Organizm naturalnie zaczyna się oczyszczać, znakomita pora na głodówkę, na sokoterapię ponieważ zmniejsza się apetyt na pożywienie. Również maleją nasze pożądania oraz towarzyszące im emocje gniewu i zniecierpliwienia. Młoda zieleń wokół nas sprawia, że nagle spostrzegamy świat w nowy sposób.
Pożywienie na wiosenne przebudzenie
Wiosna to pora i czas dla naszej wątroby i pęcherzyka żółciowego. To czas na oczyszczenie organizmu z cięższego, zimowego pożywienia. Jak twierdzi medycyna chińska jest to pora roku- Yang, czyli wznoszenie i ekspansja. Rośliny same wchodzą nam do rąk, kusząc lekkością i zielenią- są to młode kiełki, niedojrzałe pędy pszenicy i jęczmienia, pokrzywa, mniszek, młode buraczki, sałaty, oraz liście roślin uprawnych jak pietruszka, szczypiorek. Pokarmy słone jak miso, sos sojowy czy mocniej dosalane są teraz niewskazane ponieważ powodują opadanie energii w organizmie, a naszym zadaniem jest teraz stworzenie wiosennego klimatu w naszych organach, więc bardzo wskazane będą smaki słodkie i ostre. Np. połączenie naparu mięty z miodem. Zioła na wiosnę o smaku ostrym lub słodkim to bazylia, fenkuł , majeranek, kminek, rozmaryn, koper, liść laurowy.Aby wyjść naprzeciw naszej naturze w łatwy sposób możemy oczyścić organizm poprzez codzienne stosowanie, przez co najmniej tydzień, kuracji odrobaczającej, składającej się z surowego czosnku i cebuli, jak również spożywając tłuczony ryż z dodatkiem bylicy pospolitej. Gorzkie zioła jak mniszek czy sałata uspokajają jang wątroby i pobudzają przepływ żółci.
Pierwotny człowiek, nie znający ognia, jadał surowe pożywienie. Żyjąc w trudnych warunkach, pełen witalności oraz nieprzeciętnej siły był bardzo aktywny fizycznie, wytwarzając dzięki temu dużo wewnętrznego gorąca. Poprzez spożywanie surowego pokarmu równowaga organizmu została zachowana. Dziś , kiedy wiosenne dni zachęcają nas do większego wysiłku na świeżym powietrzu surowa żywność jak najbardziej jest wskazana i zalecana. W naszych komórkach mieści się zapis wszystkich etapów ewolucji, jest w nas kod pierwotnych stanów biologicznych. Wiosna to doskonała pora roku aby cofnąć się do poziomu pierwotnego pożywienia. A przy tym i m więcej ruchu tym szybsze oczyszczanie organizmu.
Wg medycyny chińskiej klimat, jaki panuje w Polsce obliguje nas do gotowania potraw, aby utrzymać równowagę klimatyczną i trawienną. TMC zaleca wiosną krótsze gotowanie niż np. zimą, za to w wyższej temperaturze- składniki tak przygotowanego posiłku nie zostaną całkowicie ugotowane. Zalecane jest krótkie podsmażanie na oleju lub gotowanie na parze, jak również krótkie duszenie. Warzywa możemy jangizować, czyli wrzucać je na moment do wrzącej wody i natychmiast wyjąć ( technika dla ludzi wychłodzonych- tak można również postępować z kiełkami) . Zalecane są również krótkie kiszonki, zaledwie kilku dniowe.
I wciąż mam wrażenie, że już mi żal tych długo gasnących wieczorów, niosących tyle obietnic, kiedy dzień triumfuje nad nocą, kiedy słowik wieczorne koncerty tworzy, gdy noc tak zwleka i wciąż się spóźnia. I chciałabym celebrować te ulotne chwile i ciągle mi się wydaje, że niewiem do końca jak? Jak przeżyć każdy ciepły i długi wieczór, by uczcić jego nieuchwytne momenty. Jak je zatrzymać, uwięzić, jak złapać, jak posiąść. Smakujcie je, pieśćcie, tak szybko mijają.
A dziś mam dla Was prosty i pyszny deser, w sam raz na wiosenne dni, bo i nabiał jest teraz smaczniejszy i lepiej trawiony 🙂