Egzotyczna Sycylia i czternaście wspaniałych kobiet zakręconych na punkcie fotografii- tak spędziłam parę ostatnich dni. Ja naprawdę odbyłam podróż do raju 🙂 Odpoczęłam jak nigdy, zwiedziłam wspaniałe farmy rolników i pobliskie targi a nawet prześledziłam cały proces produkcji oliwy z oliwek. Sycylia rozpieszcza urokliwymi gajami oliwnymi, rosną tam drzewa soczystych pomarańczy, przesłodkich granatów, migdały, pistacje i wiele, wiele innych wspaniałych darów natury.
O tej porze roku słońce dalej dogrzewa wyspę, ale temperatury są bardzo przystępne od 25-14 stopni, więc jest to czas na odpoczynek od upałów. Intensywne wiatry i częste burze straszą gwałtownością, ale są przelotne, gdzie tuż po nich pojawia się sycylijskie słońce. Tysiącletnie drzewa oliwne, urokliwe i bardzo fotogeniczne, aż się proszą, żeby stanąć przy nich z migawką. Tak więc wszystkie my- czternaście kobiet, zwołane przez Kingę Błaszczyk- Wójcicką z Greenmorning jak szalone biegałyśmy po gajach oliwnych , aby uwieńczyć je na fotografiach.
W doborowym towarzystwie spędziłyśmy niezapomniane chwile przy fotografowaniu jeszcze nie do końca dojrzałych cytrusów, przepięknych, jak bombki na choince, granatów i targach przepełnionych kolorowymi owocami i warzywami. Przypomniałam sobie znów tą wspaniałą włoską kuchnię pełną wykąpanych w słońcu zielonych, dzikich liści, jarzyn i owoców. Aż niewiarygodnym jest fakt, że w prostocie przygotowań, bez spektakularnych dodatków, może powstać coś tak pysznego. Myślę, że wszystko to zasługa sycylijskiego słońca i oliwy z oliwek, którą dodają do wszystkiego, a jakiej w Polsce nigdy nie jadłam. Dodatkiem było też wyborowe towarzystwo pań, które sprawiały, że humor bardzo dopisywał .
Włosi jak zawsze spektakularni a zarazem spontaniczni wdzięczyli się ze swoim radosnym usposobieniem. I pomyśleć tylko, że podobno to tylko, jak zwykle, zasługa słońca. Co znaczy mieszkać na Południu ! To nie, żebym narzekała na warunki w Polsce, uwielbiam te widowiskowe zmiany pór roku, choć dziś już mniej wyostrzone, jednak nie przeczę, że można się zakochać we Włoskim klimacie, zwłaszcza w takim miesiącu, jak październik.
Dzielnie uczestniczyłyśmy w oliwkowych zbiorach w towarzystwie młodych przystojniaków, którzy to pozowali na każde zawołanie, wdzięcznie się uśmiechając ( dodatkowy atrybut radosnej wycieczki 🙂
Egzotyczne rośliny, których nazw nie sposób wymienić, kokietowały kolorowymi kwiatami, które nigdy praktyczne nie przestają kwitnąć. Tam na drzewach ciągle się coś dzieje, jedne kwitną, drugie owocują a następne już puszczają listki i zaczynają wegetację.
Jak widzicie, przyłapałam jedną z kursantek na odstrzale, jak fotografuje tegoż przystojniaczka :D, a mówiła, że oliwki 😀
Tak to wróciłam odmieniona przygodą sycylijskich wojaży i długo nie zapomnę tych niesamowitych wrażeń, które ciągle żyją w moich wspomnieniach.
I choć uczę, że nie należy żyć dniem wczorajszym ani jutrzejszym, pozwólcie, że wykonam wyjątek od reguły i jeszcze przez jakiś czas powspominam sobie o sycylijskiej sielance 🙂