Czasami, wędrując po górach, spotykam samotnych ludzi. Kiedyś zastanawiałam się, jak można tak samemu w odosobnieniu spędzać czas, daleko od domu, w żywiole natury. Dziś wiem, że spotkanie z samotnością to duże wyzwanie, ogromna śmiałość i wielka odwaga. I nie o niebezpieczeństwo jako takie mi chodzi, ale o spotkanie siebie samego.
Samotność. Jest moim wiernym towarzyszem, kompanem na dobre i na złe. I nie mówię tu o samotności bez innych ludzi, bez bliskich, lecz o samotności bycia samym ze sobą. Samotność jest moim sprzymierzeńcem, pomaga mi rozwiązywać problemy, uspakaja, wycisza a przede wszystkim pozwala na spotkanie mojego Ja. Uwielbiam moją samotność. W samotności biegam po lesie, w samotności medytuję i ćwiczę jogę, w samotności gotuję, w samotności odpoczywam wpatrując się w naturę czy ogień w kominku. W samotności czytam. W samotności powstaje większość moich pomysłów kulinarnych i postów. W samotności analizuję moje życie, mam kontakt z tą wyobcowaną częścią siebie, wtedy to moja odrzucona część świadomości nagle zostaje obnażona a czasem uleczona, co pozwala na szersze otwarcie serca na ludzi i tworzenie bliskich i trwałych relacji.
Dlaczego samotność wydaje się trudna? Ponieważ w spotkaniu ze sobą, gdy już coś wypłynie z nas na powierzchnię trudno jest od tego uciec, zwalając np. winę na partnera. Spotkanie się ze sobą nie jest wcale proste, często tak mało wiemy o sobie. Często nie wiemy jak postąpić, jaką decyzję podjąć. Spotkanie ze sobą pomaga spojrzeć sobie w twarz, zajrzeć do najskrytszych zakamarków i zrozumieć siebie.
Samotność to również cisza, spotkanie z oddechem, wsłuchanie się w głos organizmu. Posiedźcie w zupełnej ciszy i skupcie się na odgłosach swojego muzyka, on też ma swoją melodię 🙂 Gdy jesteśmy sami, uczucia nagle przybierają na sile i możemy dobrze się im przyjrzeć, a przekonania i emocje głęboko ukryte, nagle wypływają na powierzchnię i stają się bardziej dostępne.
Samotność doskonale uczy cierpliwości a wszystko, co nas otacza staje się bardziej zrozumiałe i dostępne. Samotność jest naszym nauczycielem, jakże szczęśliwa wracam do zgiełku, do ludzi, do towarzyskiego życia, gdy regularnie zostaję sama ze sobą. Z samotności wracam do dzielenia myśli, planów i uczuć z drugą osobą.
Samotność niesie też wiele obaw. Boimy się konfrontacji ze sobą, z uczuciami, które w sobie nosimy. Trudno jest przejść przez mur emocji, a strach, że się z tego nie wydostaniemy paraliżuje wielu ludzi. Odwagi! Wiem, można zobaczyć wiele rzeczy, których wcale nie chcemy widzieć, ale ucieczka od siebie tylko pogarsza sytuację. Zmierzenie się i konfrontacja z samym sobą, mimo, że na początku mogą wydawać się straszne i przerażające, wyzwalają w końcu uczucie pewności siebie i zrozumienia najgłębszych zasobów duchowości. Taka konfrontacja wzmacnia od środka i uczy relacji z samym sobą a także zmusza do najróżniejszych obserwacji, które wzbogacają wiedzę o samym sobie.
Gdy oswoimy się z własnym towarzystwem, nagle poczujemy ulgę, że samotnie wcale nie jesteśmy sami. W końcu możemy stwierdzić, że czujemy się dobrze we własnym towarzystwie. Wtedy to szeroko otwiera się serce na relacje z drugim człowiekiem 🙂
Lubicie grykę, ja uwielbiam, sama ją prażę, więc kupuję nie paloną. Niżej podaję wskazówki jak ją samemu przygotować, a TU przeczytacie więcej informacji o tej wspaniałej kaszy.