Jakoś tak się złożyło, że dzisiejszy wpis jest o kaszy jaglanej, chociaż zdjęcia pokazują głównie dynie i jabłka. Wybaczcie za niedorzeczność. Jednak tak właściwie, to ona jest tu bohaterką, jedynie na zdjęciach jakoś jej zabrakło 😀 Kasza jaglana. Przez jednych umiłowana, przez drugich lekceważona. To najstarsza z kasz ( łącznie z jęczmienną) którą żywili się nasi przodkowie. Jedzono ją w gęstych zupach, z kwaśnym mlekiem, suszonymi owocami czy grzybami. Kaszę jaglaną kochał Kazimierz Wielki i Anna Jagiellonka. Na polskich chłopskich i królewskich stołach królowała kasza jaglana 🙂Kasza jaglana wg TMC ma naturę termiczną ochładzającą i słodko słony smak. Działa moczopędnie i wzmacnia nerki. Wpływa korzystnie na żołądek i śledzionę- trzustkę, odbudowuje płyny Yin oraz nawilża płyny Yin w organizmie. Jest jedyną z kasz, która działa alkalizująco na organizm, tzn. nie zakwasza organizmu. Jej natura nie dopuszcza do rozwoju bakterii w ustach. Kasza jaglana ma wysoki poziom aminokwasów i jest bogata w krzem. Działa przeciwgrzybicznie, zapobiega też poronieniom. Uprażona przed gotowaniem skutecznie leczy wszelkie niestrawności, biegunkę i wymioty. Wskazana jest dla cierpiących na cukrzycę . Ta królowa kasz wykorzystywana jest do monodiet w celu oczyszczenia organizmu.
Dzięki dużej zawartości żelaza skutecznie pomaga przy anemii a występujący w niej magnez działa kojąco na system nerwowy oraz poprawia pracę serca. Nie zawiera glutenu, więc może być podstawą diety dla chorych na celiakię. Poprawi też wygląd skóry i włosów.
W podsumowaniu można powiedzieć, że to zdecydowanie królowa kasz! Nie zakwasza organizmu, jest alkaiczna, daje poczucie sytości i blogi nastrój po zjedzeniu. Lekkostrawna i bardzo uniwersalna. Uwielbiam ją na śniadania i preferuję na sypko na obiad. Dodaję do zup i wykorzystuję jako farsz. Świetnie się sprawdza w sałatkach i w daniach jednogarnkowych. Zachwyci w czekoladowym brownie czy w koktailu truskawkowym, wypełni klopsiki polane pikantnym dipem jak i będzie podstawą śniadania na słodko. Można ją zmiksować z owocami i zrobić z niej budyń. Dosłownie można jej użyć wszędzie 🙂 No nic dodać nic ująć.
Kaszę zawsze płuczę w zimnej wodzie i moczę na noc – zalewam zimną wodą. Żeby kolejność pięciu przemian pasowała zachowuję kolejność już od namoczenia.