Co jem latem na śniadanie? Wstaję raniutko i albo biegam po lesie albo ćwiczę jogę. A potem wchodzę na drzewo i pałaszuję czereśnie, po drodze jeszcze zahaczam o truskawki, gdzieś wpadnie pod rękę porzeczka i pełna wracam do domu. Potem czeka groszek w strąkach, kalarepa do schrupania…och jak ja kocham ten czas! A kiedy wpadnie w moje ręce kapusta, no tej nie da się tak szybko schrupać, biegnę z nią do pieca i obmyślam po drodze przepis 🙂 Lubię ciągle coś wymyślać, taka dusza niespokojna ze mnie. I tym razem zamiast prosto z drzewa zjadłam czereśnie z pucharu!