Zielony groszek, bo to on jest dzisiaj moim bohaterem. Nasiałam go tak dużo, że chyba przez tydzień nie da mi spokoju. Najpierw muszę go zebrać, obrać, poddać obróbce termicznej i do słoików lub zamrozić. Powiem jednak szczerze, że ten drugi sposób jest o tyle lepszy, że po pierwsze, mniej roboty a po drugie, po mrożeniu groszek nie traci swojego pięknego, zielonego koloru. Czy wiecie, ze groszek cukrowy znany jest już od ponad dziesięciu tysięcy lat? Uprawiano go regularnie i jedzono niemal na całym świecie. Podczas prac archeologicznych w Troi odkryto nawet garnek wypełniony suszonym grochem, który leżał tam przez setki lat. Dawno temu był bardzo eksluzywnym warzywem, jednak przez technikę- zamrażanie- trochę nam spowszechniał. Groszkowe cuda już zaczynam pichcić na moim drewnem opalanym piecu ( uf, jak gorąco przy nim latem, mam okazję się wygrzać i wypocić za wszystkie czasy, a to mi jest nawet potrzebne 😀 )
A groszek warto jeść, ponieważ świetnie działa na wątrobę, żołądek i śledzionę, zwłaszcza na przeciążone narządy. Ma naturę termiczną neutralną, smak słodki i wzmacnia cały układ pokarmowy. Harmonizuje trawienie, działa lekko moczopędnie i lekko przeczyszczająco. Stosowany w przypadkach skurczów, obrzęków, zaparć, wykwitów skórnych ( czyraki, pryszcze) dobrze łagodzi te dolegliwości.
A dziś sezonowe, wyśmienite danie, na każdą okazję: ryż czarny fantastycznie komponuje się z zielonym groszkiem i kurkami. W wykonaniu proste i szybkie, w sam raz na letnie upały 🙂